Sobota 9 sierpnia i niedziela 10
sierpnia należały w Lublinie do fanów mocnego folkowego grania. W Muszli Koncertowej
Ogrodu Saskiego odbyła się kolejna edycja, powracającego, Festiwalu HelloFolks! Pierwszy dzień imprezy
poświęcony był muzyce folk punkowej. Folk Punk Day uświetnili Hańba!, Molly
Malone’s, Troty z Polski oraz Dzieciuki z Białorusi.
Drugiego dnia królował folk
metal. I na Folk Metal Day się skupię, a to dlatego, że tego dnia mogłem w pełni
uczestniczyć w HelloFolks!
Dzień folk metalowy rozpoczęła
załoga z Krakowa, Netherfell. Zespół zagrał bardzo porządny koncert. Widziałem
ich już kilka razy wcześniej i muszę powiedzieć, że idą do przodu. Świetnie
prezentowali się na scenie. Zgrana sekcja rytmiczna. Po jedynym reprezentancie
rodzimego folk metalowego grania na scenie pojawiła się formacja z Ukrainy Tin
Sontsya. Niesamowite, pełne brzmienie zespołu od razu zwróciło uwagę słuchaczy,
jak również mocny głos Serhiya
Vasylyuka. Nic jednak dziwnego formacja z Kijowa to profesjonaliści, zespół
istnieje od 1999 roku. Duże wrażenie robiła bandura, ukraiński instrument
strunowy, który wprowadzał do muzyki zespołu folkowe klimaty, a także często
przejmował rolę gitary prowadzącej. Bardzo miłym akcentem było wykonanie przez
Tin Sontsya utworu „Jest taki samotny dom” Budki Suflera, którego fragment
odśpiewali z zespołem zgromadzeni na widowni słuchacze.
Po zespole ukraińskim na scenę weszli muzycy z Białorusi
czyli Litvintroll. Andrei Apanovich i kompania zagrali porywający koncert. Nie
zabrakło utworów takich jak Da Siara, Lipka, Kamarowa śmierć, Czarna Panna,
Rock’N’Troll czy The Air Is Fragrant With Thym. Uwagę zwracał bardzo dobry
kontakt zespołu z fanami szalejącymi pod sceną, ludzie tańczyli, śpiewali razem
z Andreiem, a headbanging udzielił się
wszystkim. Na koniec Andrei Apanovich wyszedł na scenę z Polską flagą i
zabrzmiało Breaking The Law. Fani długo nie chcieli wypuścić zespołu ze sceny.
Moim zdaniem był to najlepszy koncert wieczoru. Mankamentem było nagłośnienie,
którego lewa strona ulegała coraz częstszym awariom. Najbardziej dało się to
odczuć podczas koncertu czwartego w kolejności zespołu, formacji Niburta.
Węgrzy opanowali całą scenę. Duży bo, aż dziewięcioosobowy skład nie zważając
na problemy jeszcze bardziej rozkręcił publiczność zgromadzoną pod sceną.
Niburta zagrała utwory bardzo gęste od, moim zdaniem zdecydowanie za bardzo
wyeksponowanej, perkusji oraz basu. Basista kapeli był poza tym jedynym bardzo
aktywnie reagującym na grane dźwięki muzykiem w zespole. Za to brawa. Ogólne
wrażenie psuło zdecydowanie nie mające już siły nagłośnienie. Jest to pierwsza
rzecz jaką trzeba będzie zmienić przed kolejna edycją. Jeszcze przed godz.
22.00 wywołani ponownie na scenę bracia Węgrzy zagrali długi bis.
Wspaniale, że HelloFolks! Powróciło, wspaniale, że przyszło
tak dużo ludzi na ten festiwal. Brawa dla organizatorów i fanów. Szkoda tylko,
że nie mamy w tej chwili w Lublinie miejsca żeby takie święto muzyki folk
metalowej nie musiało kończyć się o godz. 22.00.
Przed lubelskim HelloFolks! mam nadzieję jeszcze wiele
cudownych lat – jest jeszcze tylu dobrych wykonawców do zaproszenia. Zdrowia!
Тінь Сонця (Sun Shadow) na scenie Muszli Koncertowej Ogrodu Saskiego.
Tin Sontsya ( Тінь Сонця )
Ivan Luzan i jego niesamowita bandura.
Na scenie Litvintroll.
Litvintroll - bezkompromisowo i energetycznie od początku do końca.
Z Serhiyem Vasylyukiem, wokalistą ukraińskiej forrmacji Tin Sontsya ( Тінь Сонця ) po ich koncercie na HelloFolks!
Spotkanie z Andreiem Apanovichem z zespołu Litvintroll zaraz po koncercie grupy.
To epickie zdjęcie wokalisty białoruskiego Litvintrolla
zamieszczam dzięki uprzejmości jego autora Konrada Bieleckiego (Lia Fail).