To, że słuchanie muzyki, rocka, metalu wydłuża młodość
zostało już dawno udowodnione.
Sam również przekonuję się o tym na sobie. Ta radość i
ekscytacja podczas słuchania znanych już sobie riffów oraz niesamowite chwile
podczas słuchania nowych dźwięków z zupełnie
nowych płyt. Uważam również, że muzyka leczy – leczy ciało i ducha.
Tak samo uważają muzycy z Niemieckiego kwartetu Grave
Digger, którzy po wspaniałym albumie Return of the Reaper, z 2014 roku, wydali
właśnie swoje najnowsze dzieło „Healed By Metal” (Uzdrowiony przez Metal). Premiera
płyty odbyła się 13 stycznia, w piątek i jest to szczęśliwa data dla osiemnastego
studyjnego albumu Grabarza. Nie ma tu słabych momentów. Od pierwszej do
ostatniej minuty płyta wypełniona jest tym wszystkim co fani klasycznego,
mocnego metalowego grania lubią najbardziej.
Jest 10 heavy numerów plus dwa bonusy. Od pierwszego, tytułowego
Healed by Metal zwraca uwagę gitara Alexa Ritt’a. Gitarzysta znany w branży jako
Ironfinger tnie powietrze to gęstymi, to znowu monumentalnymi riffami. Do tego
atomowa sekcja rytmiczna i jeden z najważniejszych kapłanów metalu, wokalista, Chris
Boltendahl. Moje ulubione utwory na tym wydawnictwie? Właściwie całość – nie mogę
wyłączyć jak zabrzmi pierwsze skandowane
Uzdrawianie Metalem, ale szczególnie lubię utwór tytułowy Healed By
Metal, rozpędzony When Night Falls, doskonałe do headbangingu Free Forever oraz Ten
Commandments of Metal – czyli Dziesięć przykazań Metalu, a i jeszcze Kill
Ritual z niesamowitym przebojowym refrenem – ciary. Nie ma niczego nowego, niczego
czego wcześniej na heavy metalowych płytach by nie było, ale nie ma też nudy.
Album brzmi zaskakująco świeżo i mocno. W każdej minucie czuć jak bardzo muzykom zależało na jakości. Posłuchajcie najnowszego Grave Digger.
Stay tuned!