środa, 19 sierpnia 2009

Love Is Blindness

Jeszcze w ramach drobnej subskrypcji do U2 jedna z tych piosenek, które wywołują u mnie ciarki na plecach (dodatkowo ta kręconca się czarna płyta - ehh...).

czwartek, 6 sierpnia 2009

Jack White, Alison Mosshart i Karen Lee Orzołek

Pozwolę sobie napisać parę słów i tym samym przedstawić zainteresowanym trzy postacie i co za tym idzie trzy klimaty, w których lubię w tej chwili się zanurzać - właściwie słucham ich na przemian i na okrągło.

Jack White czyli John Anthony Gillis, rocznik 1975 - matka Jack-a pochodzi z Polski, babka mieszkała w Krakowie. White często podkreśla swoje polskie korzenie. Jack White to wiadomo przede wszystkim grupa The White Stripes (1996), później założony z przyjaciółmi The Raconteurs (2005), a w tym roku The Dead Weather (2009). Jak widać Jack nie może obyć się bez muzyki i ma milion pomysłów na minutę i chwała mu za to. Wielbię The White Stripes, podobają mi się nagrania The Racontures, ale to co zrobił White z Dead Weather wpiło mnie w ziemię - niesamowita muzyka. Wspaniale Jack radzi sobie na bębnach - no i ta zjawiskowa wokalistka Alison Mosshart z The Kills w The Dead Weather. Album "Horehound" robi niesamowite wrażenie i słucha się go z zapartym tchem.

Alison Mosshart, rocznik 1978 - wokalistka The Kills i The Dead Weather i właśnie jej masierzystej formacji (The Kills) zacząłem słuchać dzięki White-owi. The Kills i szczególnie ich debiutancki album "Keep on Your Mean Side" również zakręcili moją głową i zawładnęli moim muzycznym światem.

Karen Lee Orzołek czyli Karen O, rocznik 1978 - kolejny polonus w zestawieniu, matka jej jest Koreanką a ojciec Polakiem. W roku 2001 z dwoma facetami założyła formację Yeah Yeah Yeahs. Ja i mój odtwarzacz jesteśmy w tej chwili pod wpływem ich ostatniej płyty zatytułowanej "It's Blitz!". Polecam! 

Dziś w Chorzowie U2 i New Year's Day!!!

Dziś koncert jednej z tych nie do zdarcia kapel (choć dla mnie Panowie nagrywanie świetnych numerów w swoim stylu zakończyli na "Achtung Baby") - U2 zagra na chorzowskim stadionie. Zazdroszczę i gratuluję wszystkim, którzy znaleźli czas i fundusze i mogą uczestniczyć w tym święcie muzyki rockowej.

Przy okazji polecam wszystkim fanom i nie fanom U2 płytę "In the Name of Love - Africa Celebrates U2". Jest to znakomity materiał łaczący ze sobą brzmienia i klimat Afryki z kompozycjami U2.

http://www.myspace.com/africacelebratesu2

Poniżej jeszcze fragment koncertu U2 z Dublina z 27 lipca 2009 r.