Dziś kilka słów o zespole Blackfield, a na początek o ich debiutanckim albumie z 2004 r. o tym samym tytule.
„Blackfield” otwiera Open Mind z początku, delikatny, ale z bardzo dynamicznym mocnym motywem, również w refrenie. Po nim do naszych uszu i serca wpływa delikatnie, jak czysta woda, z którą kojarzą mi się pierwsze takty tego utworu tytułowy Blackfield. Utwór ten ma w sobie coś naturalnego, nie narzuca się słuchaczowi, ale mocno zapada w pamięć, to mój numer jeden na płycie – trzeba go posłuchać. Gdy cichnie Blackfield delikatnie rozpoczyna się Glow. Pierwsza jego część oparta na brzmieniach smyczków i delikatnych motywów klawiszowych wirujących między uszami, po których, na ostatnią minutę następuje przejmujące wejście sekcji rytmicznej i gitar. Z kolei Scars jest jak numer triphop-owy z samplowaną perkusją, zaraz jednak pojawiają się instrumenty klawiszowe brzmieniem przywodzące na myśl lata siedemdziesiąte. Kolejną kompozycją jest autorskie dzieło Stevena Wilsona Lullaby, fortepian i głos opowiadający o miłości sprawiającej wręcz fizyczny ból. O utraconej miłości opowiada szósty na płycie kawałek pt. Pain, autorska kompozycja Aviva Geffena. Geffen śpiewa w tak smutny sposób, że opowiadana historia opuszczonego przez dziewczynę chłopaka wydaje się być rzeczywista. „Podczas, gdy ja moknę na deszczu, pogrążony w bólu - ona jest daleko, czy spotkamy się kiedykolwiek ponownie jako przyjaciele po tak długim czasie?”- śpiewa w refrenie. Słucha się tego wspaniale i nie bez wzruszenia, a melodia refrenu zdaje się unosić słuchacza. Steven Wilson i Aviv Geffen stworzyli na albumie naprawdę doskonałe melodie. Summer za pomocą odwołania się do pór roku opowiada o strachu przed samotnością i utratą miłości. Utwór ubarwia piękne gitarowe solo Willsona na tle rozlewających się szeroko brzmień instrumentów klawiszowych. Ósmy utwór na płycie to Cloudy Now. „To zachmurzenie przychodzi teraz” i możne być tak, że jest to zachmurzenie dla naszego pokolenia, które ma tak wiele problemów ze sobą. Numer ten zaczyna się jak pochmurny dzień, leniwie i szaro (może z drobnym deszczem), ale na koniec następuje burza, burza niezgody na zastaną sytuację. Ze swym poprzednikiem na płycie mocno kontrastuje The Hole In Me będący wręcz walczykiem, wcale jednak nie wesołym. Płytę zamyka Hello, piękne muzyczne pożegnanie, utwór kończy się zbyt szybko, kończące go dźwięki mogłyby trwać, zapętlić się na jeszcze dobrych kilka minut i nie byłoby to ze strony zespołu nadużycie, a dałoby jeszcze większą radość uszom fanów. Na całej płycie jest wiele odniesień brzmieniowych do rocka z lat siedemdziesiątych. Wiele skojarzeń, dla mnie jakże miłych, z Barclay James Harvest (np.: chórki w Open Mind), The Mody Blues, czy wczesnym Genesis. Charakterystyczne dla tego albumu są piękne, tworzące wodospady dźwięków, partie instrumentów klawiszowych, które nie wychądzą jednak wcale na plan pierwszy, są zaś jak sukno dla haftowania pozostałych dźwięków. Albumu Blackfield można słuchać godzinami mimo, iż w swojej podstawowej wersji trawa zaledwie 37 minut i 57 sekund, a Ciemna Polana (tłumaczenie nazwy zespołu) paradoksalnie mieni się tysiącem barw.
Blackfield tworzy dwóch przyjaciół Steven Wilson (człowiek instytucja, kompozytor, lider Porcupine Tree, muzyk No-Man) oraz Aviv Geffen (kompozytor, lokalna gwiazda izraelskiej muzyki pop, fan Porcupine Tree). Aviv Geffen w roku 2000 zaprosił Wilsona wraz z jego zespołem Porcupine Tree do zagrania kilku koncertów w Izraelu. Panowie zaprzyjaźnili się ze sobą i postanowili nagrać razem właśnie powyższą płytę. W 2007 roku poszli za ciosem i nagrali „Blackfield II”, równie udany album. Pod koniec marca 2011 r. ukazuje się ich trzeci album „Welcome to my DNA”, a 14 i 15 kwietnia zagrają dwa koncerty w Polsce. Blackfield gościli już w naszym kraju dwukrotnie, w 2004 i 2007 roku. Nowa płyta, jak można się przekonać po wysłuchaniu jej fragmentów na stronie grupy nie pozostaje w tyle za pierwszymi dwoma dziełami Blackfield. Szykują się zatem muzycznie wykwintne koncerty w Warszawie i Krakowie.
Tytułowy utwór z albumu Blackfield.
Blackfield – Pain
Utwór otwierający nowy album zespołu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz