10 września 2011 roku w ramach Europejskiego Festiwalu Smaku odbył się koncert Franki De Mille. Było to doniosłe wydarzenie bo był to pierwszy koncert tej brytyjskiej artystki w Polsce. To, że Franka De Mille znalazła się w Lublinie było zasługą Pana Waldemara Sulisza, pomysłodawcy i dyrektora Europejskiego Festiwalu Smaku w Lublinie, który zaprosił wokalistkę do naszego miasta. Koncert Franki De Mille rozpoczął się po godzinie 20 na Placu Po Farze. Na scenie pojawiła się skromna, uśmiechnięta kobieta w otoczeniu muzyków i po chwili zabrzmiało I pray for you, zupełnie nowy utwór (premiera koncertowa), który Franka zadedykowała swojemu „polskiemu bratu”, który w Polsce od dwóch lat pomaga jej we wszystkim, między innymi tłumaczy teksty. Kolejnym utworem był Birds, przejmująca, pięknie rozwijająca się muzycznie ballada dedykowana przez artystkę jej zmarłemu ojcu. Po nim zabrzmiały Fallen i Bridge the Roads, tytułowy utwór z płyty Franki De Mille, z pięknym refrenem i dynamiczną gitarą akustyczną. Utwór ten spowodował żywiołową reakcję publiczności. Po nim przyszedł czas na So Long, mój ulubiony, chyba najbardziej nastrojowy i wywołujący przyjemny dreszcz na plecach, a opowiadający o trudnej drodze pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Franka w jego interpretacji i ruchu scenicznym bardzo przypominała mi Kate Bush, którą jak wiem sama również ceni. W dalszej części koncertu artystka postanowiła utrzymać nastrój i zaprezentowała nam Oh my, cudowną balladę z towarzyszeniem fortepianu i sekcji smyczkowej. Przy pogodnym You'll Never Know, a później przy utworze Solo, publiczność zgromadzona pod sceną była już zupełnie oddana France, odpowiadając na jej gesty i odwzajemniając posyłane ze sceny uśmiechy – zaistniała niewidzialna, ale wyczuwalna więź. Franka podczas koncertu w Lublinie zaprezentowała, oprócz otwierającego koncert I pray for You, jeszcze trzy nowe utwory: Farewell it will be, Where the Black Crows go i Let us talk, które znajdą się na przygotowywanej na przyszły rok, zupełnie nowej płycie. Wcześniej jednak zabrzmiał przecudnej urody Gare Du Nord w części śpiewany w języku francuskim, a opowiadający o siostrach rozdzielonych przez koleje losu. Utwór ten Franka napisała dla swojej siostry. Cała płyta Franki De Mille jest bardzo osobista, piosenki opowiadają o tym czego artystka sama doświadczyła, o trudnej młodości i o sprawach ostatecznych, ale i o nadziei. Koncert formalnie zakończyła piosenka Come On (utwór otwierający płytę Bridge the Roads) i chyba najbardziej, jeśli mogę użyć tego słowa przebojowa pozycja na płycie, promująca wydawnictwo w mediach. Na koniec Franka zaproponowała Nam piosenkę meksykańską La Martiniana będącą również jej ukłonem w stronę zmarłego ojca, który bardzo lubił muzykę z tego kręgu kulturowego. Podczas całego występu czuło się, że artystka daje całe swoje serce. Słuchacze dali się oczarować smutnym, ale wykonanym z dużym ładunkiem emocji piosenkom. Owacjom nie było końca, Franka przedstawiła jeszcze towarzyszących jej muzyków, a na scenie pojawił się dyrektor lubelskiego festiwalu z kwiatami dla artystki. Po koncercie były autografy i pamiątkowe zdjęcia, a w powietrzu nadal pozostawała magia niedawno zakończonego koncertu. Repertuar przedstawiony przez Franke De Mille to utwory ambitne, ocierające się o piosenkę poetycką, ale o korzeniach bliskich takim artystom jak Patti Smith, Kate Bush czy Tori Amos. W warstwie muzycznej przeważa gitara akustyczna i sekcja smyczkowa (wiolonczela i skrzypce). Sama wokalistka określa swoją muzykę jako „acoustic-baroque-folk”. Jednak najlepiej posłuchać wieczorową porą płyty Franki lub wybrać się na jej koncert, bo z pewnością do Nas wróci, ma już w Polsce spore grono fanów.
Franka band members:
Kevin Armstrong - lead guitar (muzyk Iggy Pop-a, Morrissey-a, David Bowie, Sinead O’Connor and many more)
Rupert Gillett - piano/guitar
Antonia Pagulatos - violin
Leonie Adams - cello
Matt Dean - drums
Sandy Beales - bass
Przed koncertem Franki udało mi się umówić na spotkanie z Wojciechem Ossowskim z Polskiego Radia, z Trójki, w której prowadzi on niesamowitą nocną audycję Ossobliwości Muzyczne - pełną muzyki folkowej, folk-metalowej, niesamowitych opowiesci oraz książek z "dreszczykiem". Spędziliśmy razem ponad godzinę siedząc w Pubie u Szewca i rozmawiając o radiu i muzyce. Po koncercie spędziliśmy wspólnie z artystami jeszcze kilka dodatkowych godzin. Wojciech Osoowski jest osobą bardzo otwartą, ma niesamowity umysł - często zaskakuje barwnymi skojarzeniami oraz wiedzą muzyczną (z wykształcenia jest muzykologiem). W domu zrobiłem z tego sporo notatek aby z upływem czasu nie utracić nic z opowieści Pana Wojtka m.in. o jego radiowych początkach. Może kiedyś jak to uporządkuję i jeśli Wojciech Ossowski się zgodzi umieszczę fragmenty na blogu.
Wojciech Ossowski i Paweł Yaho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz